![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCFSTfH66191m1LVHp5Y7gM_4d6txD0Gdrx1yV35LL55BJoQzQpsoVnGHabBOu8wzDu22NjW6tlzHNWxZih6de_vVOmYq6MZQXHJhh9yhE62rdmftGZ8LeMRq9LYbRFnsAyU0EJ7L52Dc/s1600/Mabrysia.5.jpg)
Fuksja - zarówno dziko rosnąca wzdłuż dróg jak i w przydomowych ogrodach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYENicCY9ltwJ_-lbeSQMwPHfU8LeJcwPPqHofKSThLX8I5HK5a1YfcrVpMGQh-zxTGNSbhgsTquew2NSyXMCT1RbWH-Kdw_v39OCact4CuAlEiuCiIV6jw0bMWBALqVxgoDzTrK0D5Ms/s1600/Mabrysia.1.jpg)
Hortensja - najczęściej jej krzaki rosną przy domach, zdarzają się dzikie krzaki na wzgórzach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUPJ0P7BXDu3pPWHhYB8GmB2CrUs5S6tJMab5_E_Fny4rv_Vnr9Isdc9LAwOPdJGuW3iOOSAHjmSfp3BxA7MooYgasws8w67AIQ22EQ4mOS6Kfb21xedVcJcWs9r0verum1UN9Zg3HZ7Q/s1600/Mabrysia.4.jpg)
Nazwy kwiatów poznałem dzięki moim klientkom, z którymi ostatnio zwiedzaliśmy rożne ciekawe miejsca w Kerry. Sam rozpoznaję tylko róże, tulipany i biały bez (ang. white without).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyQxGvJZJRwHVA1ImEkiUiDHL8O6FoVDO_qwc6c1le0UVXCfH1dPNfWdwQN1-tmd1TsIgPPQoqXiUxaI5O0TwRqsmxPM7IpgSRw_m7BLvO8d2b8TW-O6nDhVQpO2sagBefa59ozOGJCOiv/s1600/Mabrysia.7.jpg)
Ostatniej, najczęściej widzianej roślinki nikt nie potrafił rozpoznać. A było tych pomarańczowych kwiatów najwięcej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD0FkOKwsu5U06smbjRh3SoStb8WF_tEASRFwzn2S70SFyr_fc_94fj-mof1ld-2yAoqCEYZUElBDaOJ7I6_mm8fZW_2x89WfKIAufONqMvw_wfqgVzEXVeYVFfDgNQUyx-x4LRx7oCE8/s1600/Mabrysia.3.jpg)
Zerwałem więc łodyżkę i zapytałem o nią naszego gospodarza, kiedy wieczorem zlądowaliśmy w B&B. - To jest Mabrysia - powiedział John. - A jako to się pisze? - spytałem. Nie wiedział. Żona też nie wiedziała, ale powiedziała że to sprawdzi i wyśle mi nazwę tego kwiatka przez Facebooka. Zapomniała.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiJLSkFEJsh3GjEbd7hp6_bXfuLjoelfR1_f2TEojTyQLs0pynILovleFEXt6eNxY3SEp8FNA59ITObmFLlbfavWn9t5a16s-NwUxYdedYVHt_ols0R5MAa8htSQooZpLkqU60WwBoKgI/s1600/Mabrysia.2.jpg)
Wziąłem więc na kolana wujka Google i ustaliłem, że Mabrysia to Montbretia lub Krokosmia.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL-v1WOwLF4YNkQcZEFR3B9doSZwiepACity2A5pgHdPLg2BbwSr1mSMj-plfMB7iNpeKjq5lPJE4O3C7lkdMExt6BXtQ7U9IjOryhkQNkaeAVL-W15drWmRUEwcf70ASwtpqsG1vFRJg/s1600/Mabrysia.6.jpg)
Jedna nazwa pochodzi od Coqueberta de Montbret (1780-1801), napoleońskiego botanika, który poległ młodo podczas walk w Egipcie. Druga nazwa pochodzi od greckiego krokusa. Tyle wujek Google. A kwiatków bardzo dużo. I ładnie tam.
Ha! Dziękuję za wyjaśnienie zagadki, dlaczego niektóre podręczniki do nauki angielskiego, na które się natknęłam twierdziły, że miesiące jesienne to sierpień, wrzesień i pażdziernik :))
OdpowiedzUsuńKwiaty piękne, choć z niebieską hortensją mam na pieńku, bo mi nie chce rosnąć w ogródku :))
Pozdrawiam
Żebyś widziała co mi nie chce rosnąc w ogródku...
UsuńKwiatuszki, tyz piknie :)
OdpowiedzUsuńmabrysia... sweet :)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńTaki post lubię :)
U nas wcale, to nie są jesienne kwiaty :)a fuksję uwielbiam :)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Mi też fuksja się spodobała, jest taka delikatna, kobieca, ładna.
UsuńStorczyk mojej żony tez oszalał na jesień :) podpórki ma teraz, bo mu cięzko te wszystkie kwiaty dźwigać :D ale on stoi w mieszkaniu więc mu lepiej
OdpowiedzUsuńPatrząc na te wszystkie kwiatki, czuję się tak, jakbym znowu był w Ogrodzie Botanicznym w Chicago... :) Palmy, fontanny, rośliny z całego świata. Zieleń i słońce...
OdpowiedzUsuń"Mabrysia" urocza nazwa :) Dużo bardziej swojska niż "Krokosmia"...
Masz dostęp do celtyckiego kalendarza? Radbym go zobaczyć :)
Pozdrawiam!
Jeśli masz na myśli taki na ścianę to nie mam. W sieci są kalendarze jakie chcesz. Może kiedyś napiszę o takim kalendarzu, do tej pory tylko wspominałem o pojedynczych datach.
UsuńCiężko się z celtyckim kalendarzem nie zgodzić. Wg moich obserwacji jesień mamy w Irlandii od 1 sierpnia 2005 r.
OdpowiedzUsuńCelna uwaga. Jednak nadmienić pragnę, że w Droghedzie było lato od 4 kwietnia do 2 maja 2007. I mam na to świadków.
UsuńHortensje są piękne! Podobnie jak zdjęcia z nowego sprzętu:)
OdpowiedzUsuńCzujna jesteś :) Sprzęt przechodzi dalsze testy.
UsuńUdaje mi się, mimo tego że ostatnio tylko wpadam i wypadam i niemal w ogóle nie załączam komputera:) Dobry sprzęt to super sprawa, przynajmniej dla kogoś kto lubi robić zdjęcia lub potrzebuje też tego zawodowo jak Ty. Dla mnie to trochę magia, zatrzymywanie chwil, które potem w dowolnej, potrzebnej chwili mogę odgrzebać na dyskach komputera. Starzeję się chyba, bo robię się coraz bardziej sentymentalna, wczoraj zleciłam wirtualnie w końcu wywołanie zdjęć z Eire i innych wyjazdów. Co papier to papier.
UsuńAparat całkiem podobny do mojego 120sx. Widziałeś w Krwawiącym Koniu. Muslałem, że w lustrzanke pójdziesz. GIMP rządzi!
OdpowiedzUsuńWidziałem. Na lustrzankę mnie nie stać, postanowiłem radzić sobie z tym, zwłaszcza że była promocja. A GIMP się przydaje!
Usuń