Na tym wzgórzu leżącym w królewskim hrabstwie Meath w Wielkanoc roku 433 zapłonął wielki ogień. Pewien misjonarz, z pochodzenia Bryt przybyły świeżo z koledżu we Francji, był pierwszym śmiałkiem w Irlandii, który odważył się ogłosić, że jest ktoś ważniejszy, niż BÓG SŁOŃCE.
10 mil dalej, na wzgórzu Tara, mieszkający tam ówczesny Wysoki Król Irlandii, wszechwładny pan tej ziemi – Laoghaire - powiedział: „O Jezu, co to się tam pali?”. Tak się zaczęła chrystianizacja tej pogańskiej wyspy.
Twardy gość, Święty Patryk, bo o tym śmiałku mowa, patron Irlandii, zbudował tu wtedy kościół. Jego budowa zajęła mniej więcej tyle lat, ile teraz jest potrzebnych do wyobrażenia sobie jaki był wtedy. Została głównie wieża i fragmenty murów.
Jakiś tysiąc lat później w tym miejscu franciszkanie wybudowali nowy kościół, bo poprzedni już wtedy był ruiną. Dobudowali też sobie klasztor z którego do dziś zostały głównie schody, kominki i toalety. Mury są strome, śliskie i zdradliwe, więc trzeba bardzo uważać na wiatry, jeżeli ktoś się zechce tam na górę wdrapać.
Pozostałości jednej ze ścian kamiennego klasztoru
Do dziś na wzgórzu Slane co roku w Wielkanoc zapalany jest symboliczny ogień. Ale każdego dnia tu można spotkać różnych ludzi z różnych krajów odprawiających różne dziwne modły.
Cmentarz wewnątrz murów Hill of Slane pochodzi z XIX wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz